Czy ustawka pod światłami to duże buractwo?

Przecież powszechną jest opinia że każdy facet to w zasadzie wyrośnięte dziecko. Które ma teraz droższe i większe zabawki. A jedną z jego ulubionych jest samochód.

Niestety coraz mniej dzieciaków jest świadomych podstawowej zasady działania jego zabawki, ale dalej spora ich część lubi strzał po krzyżu jaki wywołuje żwawy start. Więc jeżdżą i się bawią.

A ponieważ sam jestem dalej w 100% dużym, wyrośniętym dzieciakiem, nie ma innej opcji niż zabawa z kolegami.

Więc czemu się tu dziwić!

Nie wiem dlaczego niektórzy uważają to za buractwo. Dwóch kolegów w piaskownicy ustawia obok siebie swoje zabawki i się bawi.

Tych których to nie kręci zachęcam do sprawdzenia 😉 Nawet nie wiecie ile emocji daje porównanie i start z linii Poloneza 1,6 z Tico. Pod górkę. Z 3 pasażerami! Można się zdziwić!

Wielu też się zdziwiło gdy podjeżdżałem swoim Buczkiem pod światła.

Na pewno znacie sytuacje: dwa pasy na wprost. Za kilkaset metrów lewy albo prawy się kończy lub zmienia się w skrętny. A obu kierowców chce jechać na wprost, co stwarza konflikt. Bo żaden nie chce jechać jako drugi oglądając czyjś zadek i czytając poniżające komentarze z ramki rejestracji.

Więc stoję na tym pasie który będzie prawidłowy, w moim niedomytym, obrysowanym i trochę zapuszczonym Buczku, na zwykłych oponach-balonach. Obok ustawia się Golf IV na gigantycznych kołach, w środku siedzi szofer w czapce która nie działa, oczywiście trzymając kierownicę tylko lewą dłonią, łokieć prosty, skolioza kręgosłupa itp. Kojarzycie ten typ.

Jakież było jego zdziwienie kiedy okazało się że ten hasiok, ten parch na stalówkach, śmiał nie dać się objechać. Nie powiem że był wolny, ale widać obrósł w piórka za bardzo i nie docenił przeciwnika. Minę miał jakby zrobił go trabant!

I to jest druga strona zabawy. To jak niektórzy myślą że są fajni, szybcy, a potem takie coś jak moje, robi go ja chce. Nie ukrywam że bardzo dużo satysfakcji sprawiało mi pacyfikowanie takich szybkich i wściekłych w swoim pierwszym samochodzie. Trup był fajny. Może kiedyś się rozpisze. Była to miłość w stylu iście Alfowskim. Czyli ja w niego wkładam, a on strzela fochy i nie jedzie.

Dawno temu, kiedy żółte lampy były dozwolone...
Dawno temu, kiedy żółte lampy były dozwolone…

Ale jak już jechał, to jak na swoje możliwości robił to całkiem zacnie! Wszystko w akompaniamencie larma z przelotowego wydechu 2,25”. Słuchać można było to zza czarnej chmury sadzy która była efektem zalanego po uszy 1,8TD.

Zakaszlał...
Zakaszlał…

Nie było z tego żadne Ferrari, ale kilka buców w E36, Golfach, Astrach itp. się zdziwiło.

Można powiedzieć CZAD KURWA. Jedzie syn szatana!

Puentując.

Start z kimś obcym to fajna zabawa! Nagle okazuje się że dwóch łysych typów w E46 330d ma ludzką twarz, się uśmiecha z kompletem zębów i z ciekawością zagadują

„E, co tam masz!?”

Sam w ramach trolololo zamówiłem na tyłek emblemat 518i. Jestem mistrzem suchych żartów i zasadzek! No bo kto się ustawi z wymalowanym i wygłaskanym E34. A tak może zrobię psikusa jakiemuś biednemu i brzydkiemu :>

A może sam się zdziwię? Wtedy przyznaje szacun i bije brawo! Bo o to chodzi! 🙂

Opublikowano
Umieszczono w kategoriach: Wpisy

5 komentarzy

  1. Szczerze mówiąc kiedyś się tym trochę jarałem (ach te trzy wygrane pod rząd z 130-konną Ibizą TDi, której właściciel myślał, że załatwi mojego Civika momentem, a łomot dostał okrutny – im większa pewność siebie przeciwnika, tym przyjemniejsza wygrana). Ale odkąd jeżdżę w KJS-ach to przeciwników nie szukam. Czasem, jak już ktoś rzeczywiście zechce i trafi u mnie na odpowiedni nastrój to pojadę. Ale to ganianie po prostych, jeszcze z ciągłym rozglądaniem się za radiowozami, jest mało satysfakcjonujące. Masz więcej mocy, to wygrywasz. No chyba, że przeciwnik jest jakąś totalną pierdołą. No i ryzyko mandatu spore. Nie tak dawno, w większym gronie przejeżdżaliśmy dość szybko przez miasto. Stoimy na światłach, ja i kolega, ruszamy, dokręcam do końca jedynkę, wbijam dwójkę. I jakoś coś mnie tknęło, odpuściłem i zdjąłem nogę z gazu. Kolega wyprzedził mnie i też odpuścił, następny kolega pocisnął dalej. Kawałek dalej zapłacił 500 zł. Na szczęście było to jeszcze przed nowymi przepisami, także skończyło się na uszczupleniu portfela :P.

    Także ten no.. rozumiem mniej więcej, że to się może komuś podobać, ale sam dałem sobie z tym spokój. Oficjalnie przynajmniej 😉

    PS Matkozcurkom!!! Ty żeś takim Escortem jeździł!? Gdzieś Ty miał oczy!? Ja już o takich stylach chyba kiedyś pisałem 😉
    PS2 „….buców w E36…” Ej! Bez takich! Bucu w E34! 😉

    1. Ja tam nie ukrywam że jestem chujem z bety 😉 regularnie się z tego nabijam. Powiem więcej! Mam w schowku/kieszonce za fotelem pasażera pałkę… Drewniana, na kształt baseballowej 😉

      Co do ścigania się, u mnie nie ma o dziwo aż tyle policji. Co do mocy właśnie jest różnie, rożniście. Dla przykładu uśmialem się kiedy mnie z kumplem objechal, bez żadnego wysiłku, całkiem dobrze hałasujący mini! 😉 nie traktuje tego śmiertelnie poważnie, i nie szukam okazji za wszelką cenę. Po prostu jak się trafi to jest fun. Zapewne znasz typ Pana w Sorentio czy innym nowym SUVie, który uważa że chwycił boga za kostki. A tu nagle stary trup jest znowu przed maską 😉

      Co do trupa, Panie. On nawet przegląd bez dopłat przechodził! Także stan techniczny to igla! 😉 i nie była to podstawowa wersja silnikowa i wyposazeniowa bo i prąd był, i pełną regulacja foteli, itp, itd, jak to w escorcie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *