Absurdy Polskiej szosy

Wbrew pozorom, nie jest to sytuacja wyjątkowa.

Zawsze wychodziłem z założenia że pracuję żeby mieć za co żyć, a nie żyję żeby pracować.

Dlatego w moim mniemaniu, wakacje każdemu zarobionemu człowiekowi się należą jak psu buda, jak wypłata pierwszego, jak piwo w piątek.

Ze swoich wróciłem w Niedzielę popołudniu. Nie będę się rozpisywać o tym co robiłem, i jak to piekłem się nad Bałtykiem, bo nikogo to nie interesuje. Na świeżo zrobię dwie rzeczy:

Rekomendacje:

Okejka
Rowy – fajna miejscowość, gdzie nie ma aż takich tłumów. Ceny są rozsądne, jest gdzie pospacerować i pojeździć na rowerze.

 

Następnie chciałem w kilku słowach opowiedzieć o absurdach i rzeczach wkurzających, z którymi trzeba się pogodzić, jeśli mamy zamiar zrobić po Polskich drogach więcej jak 10km. Niestety nie zostaje nic tylko zwyzywać a potem się pogodzić się z tym jak jest.

Pierwszą, od lat niezmiennie wkurzającą rzeczą są bezsensowne oznakowania i ograniczenia.

Wbrew pozorom, nie jest to sytuacja wyjątkowa.
Wbrew pozorom, nie jest to sytuacja wyjątkowa.

Populizm robi swoje. Bezpieczeństwo wg wielu jest ważniejsze niż zdrowy rozsądek. Z jednego wypadku można zmienić prawo w całym kraju za pomocą kilku reportaży i 10 osób protestujących, przedstawionych jako dzikie tłumy. Nigdzie tego nie odczuwa się tak bardzo jak na szlakach krajowych. Ograniczenia są wszędzie i dotyczą wszystkiego. Przecież łatwiej jest postawić kawałek blachy na słupie niż zrobić coś z asfaltem. Żeby zdobyć jakieś punkty u lokalnych mieszkańców, na wszelki wypadek postawi się zakaz wyprzedzania, ograniczenie prędkości, nastawia wysepek, krawężników, słupków a jezdnia dalej jest dziurawa! Tranzyt i inni niech sobie radzą. Grunt że jeden przechodzień w tygodniu ma łatwiej a w gazecie i telewizji można zrobić piękny propagandowy materiał. Jak dla bezpieczeństwa, to wiadomo że dobrze i nikt tego nie będzie sprawdzał. Jest pieszy-święta krową i jemu wolno wszystko, a Ty ciesz się że łaskawie możesz przejechać przez jego miejscowość.

Do tego dochodzą wszystkie błędy w oznakowaniu które jest całkowicie nie zgodne z rozporządzeniem ministra (i zdrowym rozsądkiem). Więc albo zakaz jest nieważny, albo nie odwołany i ciągnie się przez 20km. Dodatkowo zazwyczaj ich wartości to jakiś suchy żart! 30, 40, 50 km/h na drodze krajowej, czteropasmowej to chleb powszedni. Widziałem taki absurd że na dole zjazdu z górki było ograniczenie poza terenem zabudowanym do 50 km/h, a 10 metrów dalej zaczynał się całkiem niemały podjazd gdzie lewy pas to niebieskie 60! Już widzę te wciągające się zestawy… Władzy łatwo wstawiać takie pierdoły bo ich to nie dotyczy, dzięki immunitetowi, lub naciskowi na Policję. Ale przeciętny obywatel gdyby miał zajechać z Katowic do trójmiasta, krajową jedynką (aktualnie miejscami przemianowaną na „91”, bo jest zapasową drogą do A1), spędziłby w samochodzie z 10 godzin. A gdzie zalecane przerwy. Tankowanie. I jeszcze nie daj losie, jakiś dzwon i korek. Łatwo mówić, wciskać kit „10 mniej” itp. A może by tak z tym szambem coś zrobić? Jedynym sensownym szlakiem który ma sens i da się po nim zwinnie przejechać Polskę w pionie, to A1, która OCZYWIŚCIE musi być płatna. Bo przecież to logiczne ze okradają ludzi z pieniędzy, może połowę faktycznie przeznaczą na budowę i utrzymanie dróg a na koniec i tak każą sobie za to słono płacić.

Wiecie jak szczegółowo powinno się nazywać Polską instytucję zarządzająca drogami?

Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i 3 Autostrad!

Dalej w kolejności jest bezsensowne oznakowanie kierunkowe.

Czy ktoś z Was był kiedyś w Rybniku? Jak był to zapewne zauważył że wszystkie drogi prowadzą poza Centrum, prowadzą wszędzie. Nie ważne że jedziesz do Katowic w kierunku północno-wschodnim. Wyjazdy na Północ, Południe, Wschód i Zachód, prowadzą do Katowic i tyle. Zarządcy drogi stwierdzili że lepszym wyborem jest wypchnięcie Cię z centrum, „byle poza”, a potem każą jechać obwodnicami. Nie interesuje ich że z tego miejsca, np. od klienta, masz we właściwym kierunku, 3 przecznice, kilometr, a potem będziesz już poza miastem. Lepiej żebyś przez 30 km był jednym z tysięcy którzy zostali na „obwodnicy” w korku, niż przejechał płynnie przez środek ich (nie do końca) pięknego miasta.

00006HC3JMHJ8L9H-C116[1]

Druga rzeczą są numery dróg, dokładniej to ich oznakowanie.

Kiedy jeszcze GPS był ekskluzywnością, to one pozwalały ustalić gdzie jesteś, w jakim kierunku się udać i jaki zwrot obrać. Więc logicznym dla mnie jest że kiedy jadę po DK1, na znaku jest czerwony prostokąt z białą jedynką. Natomiast kiedy jestem w jakimś mieście (lub drodze dojazdowej) i chcę się z niego wydostać np. w kierunku na Katowice, to za takim znakiem patrzę i na nim symbolu nie będzie do momentu w którym na tą trasę nie wjadę. Tymczasem są miejscowości gdzie jeden kawałek asfaltu jest dwudziestoma drogami krajowymi i wojewódzkimi. Kiedy przebijasz się przez centrum, to nie wiesz czy jedziesz faktycznie trasą o tym numerze, czy jakimś urojonym szlakiem jaki wyznaczyli sobie zarządcy, tak jak np. ma to miejsce w Rybniku. Nie zagłębiałem się w szczegóły rozporządzenia, ale logicznym np. byłoby, gdyby jakoś znaki sugerowały że ten kawałek drogi, nie jest DK1 ale zmierza do niego, jest wskazaniem kierunku do trasy o tym numerze. Dając np. mniejszy symbol trasy za nazwą miejscowości, z prawej strony. Nie nad, czy z lewej jak ma to miejsce teraz.

Kolejnym problemem jest nie zawsze spójne oznaczenie początku i końca drogi. Przykładowo kiedy jedziesz krajową 11 z Poznania na Śląsk. Na zmianę mijasz jako miasto docelowe Katowice i Bytom. Jest to detal ale jednak. Są też gminy które pokochały informować userów drogi o dystansie jaki jeszcze ich dzieli od punktu docelowego, i np. znak tego typu jest ustawiony dosłownie co kilometr!

O stanie asfaltu nawet się nie odezwę, wiemy jak jest.


Czy ktoś z was próbował jechać zgodnie z przepisami? Tak na 100%. Cały czas? Bo wiem że nie ma świętych i nie wierzę w żadne słowo tego który twierdzi że jeździ ZAWSZE bez naruszeń paragrafów kodeksu drogowego. Ale czy ktoś próbował, tak dla „zabawy”?

W związku z konkursem jaki urządziło NaviExpert z Link4, oraz wyzwaniem jakie rzucił Blogomotive, starałem się. Ale jest to po prostu nie do zrobienia! Pomijając wszystkie w.w. błędy w oznakowaniu, żeby jechać przepisowo musiałbyś do pracy wyjechać o świcie i wrócić grubo po zmierzchu. Co człowiekowi z trasy ekspresowej, z węzłów z autostradą, skoro jest na tych kilometrach szerokiego asfaltu ograniczenie do 60! Na samych zjazdach jest 40! Przecież nawet Tico, na zjechanych zimówkach, w deszczu da radę w takim łuku jechać szybciej bez specjalnego problemu. 60 wolno jechać w nocy w centrum miasta a nie na ogrodzonym, nowym węźle komunikacji trasy (nie)ekspresowej. Kochana Polska i jej absurdy.

Co do samego konkursu, nie powiem, pasuje mi! Bowiem terminy wstrzeliły się doskonale. Dzięki temu mogłem nabić tysiące punktów i na tą chwilę jestem 5 w Polsce. Nie rozumiem jednej rzeczy. Mianowicie pierwszą nagrodą jest super telefon. Wartość grubo ponad 2000zł. Nagrody dla ludzi z miejsca 4-10 to bony na paliwo o wartości 700zł. Więc logicznym – wydawałoby się – że miejsce drugie i trzecie będą wynagrodzone czymś o wartości większej niż bon, i mniejszej niż nagroda główna. Tymczasem są to jakieś badziewne telefony które jako nowe w sklepie są sprzedawane po 550zł, więc automatycznie twój wygrany, a nie nowy telefon na Allegro musiałby zostać wystawiony przynajmniej o 100 mniej. O ile konkurencja nie jest za duża.

Dziękuje, postoje, powalczę o utrzymanie miejsca w stawce 4-10 😉

Wakacje się skończyły, nowe notki już są w drodze!

Opublikowano
Umieszczono w kategoriach: Wpisy

2 komentarze

  1. No niestety u nas optymalizacja infrastruktury drogowej odbywa się tylko ze względu na bezpieczeństwo. Nikt nie liczy się z tym, że czas to pieniądz i lepiej jest usprawnić drogę i podnieść ograniczenie prędkości, niż dawać głupie ograniczenia chowając głowę w piasek i mówić, że to ze względu na bezpieczeństwo.
    Sam też uważam, że jeśli jest droga, po której wszyscy jeżdżą ponad ograniczenie i nie dochodzi tam do nadmiernych wypadków to powinno się tą prędkość automatycznie podnosić, a nie ustawiać patrol policji żeby jak najwięcej mandatów wypisali.

    1. Łatwiej jest zarobić kasę i zapunktować u „wyborców” właśnie takimi pseudo sensownymi akcjami. Przecież nikt nie będzie tłumaczył mieszkańcom że przez ich wioskę przejeżdża 20tyś aut dziennie, przez co kolejne 60 tyś ludzi zarabia. Ważne jest że te 100 osób chce raz na dobę przejść przez jezdnię.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *