Betoniada.

Kiedy masz problem, przykładowo na jaki samochód przeznaczyć kwotę x PLN, co robisz?

Ja mam sprawę prostą. Określam cele i priorytety a potem patrzę czy  kolejne pomysły się kwalifikują w moich możliwościach.

Kiedy stary Buczek miał kuku, stanąłem przed dylematem co kupić jako następne. Oczywiście chciałem podejść do tematu zdroworozsądkowo, rzeczowo, w sposób usystematyzowany.

Więc zacząłem od listy pytań. Co che tym samochodem robić. I zacząłem to robić.

  1. Absolutny obowiązek – napęd na tył lub 4×4. Mam już przednionapędowego busa.
  2. Coupe albo kombi. O moim stosunku do sedanów niedawno napisałem. Zazwyczaj wybierałem większa budę żeby pierwsze auto było jak najbardziej uniwersalne. Ale od kiedy jest Transit, nie ma co się przejmować.
  3. Szybkość. Żadnego pitu pitu 1.8 w gazie żeby jadło jak najmniej. Ma rwać do przodu jak deje zapomogę!

W ten sposób bardzo szybko zdałem sobie sprawę że ogrom aut, typu Laguna Coupe, Alfy z większymi motorami odpadają w przedbiegach. W dalszym etapie okazało się że o innych Coupe też nie ma co marzyć bo mercedesy są zakanapowate, za słabe albo za drogie. Tak samo z betami. Skoro mogę wybrać E36 lub E46 to czemu nie? A no bo okazuje się że te ładne i sensownie wyposażone są wycenione jakby były ze złota! Chciałem starą E34, nawet z Niemiec. Byle by kombi i np z 2.5 R6.

„A zrobi się turbo! O!” se myślałem.

Ale tutaj już wchodzi podatek od katalogu Classic w sklepie BMW i ceny idą w kosmos. W konsekwencji, trafiłem na znany mi grunt. Auto pełnoletnie czyli w dołku cenowym, z dużym motorem którego boją się smarkacze „bo opłaty”, ale z manualem, więc grzyby go nie chcą „bo nie po to mi taki silnik żeby jeszcze wajchlować”.

IDEALNIE!

Auto stworzone dla mnie! No i kombiak. Tak zanabyłem srebrną E39 z 4.4 w manualu.

Sprawa niemalże matematycznie prosta. Zagadka rozwiązana. Scooby doo dostanie krakersa.

Betonizm wychodzi kiedy ktoś prosi mnie o pomoc.

Podchodzę do tematu w ten sam sposób. Ustanawiamy cele, spisujemy możliwości i po kolei wykreślamy rzeczy nieistotne albo niemożliwe. Ta… akurat!

Zazwyczaj w tym momencie dowiaduje się że jestem nieczuły, nie rozumiem.

Tak, powiedział ktoś coś ale jednak to takie nie do końca. Ja generalnie chce auto ekonomiczne ale niech będzie szybkie. Żeby było tanie w utrzymaniu ale nie kupować drogo. Przy tym nie może to być stary klamor.

Kiedyś może jeszcze miałem ochotę i siły na tłumaczenie się że auto które pali 4l paliwka nie będzie w stanie się rozpędzać sprawnie spod świateł. A już na bank nie w cenie 6000zł. Potem wchodzą wszystkie „problemy” auta używanego w czyjejś opini.

  • Nie chce starego trupa w którego trzeba wkładać pieniądze
  • Nie chcę marki X albo Y
  • Chce koniecznie Diesla/Benzyne
  • Chcę taki kolor

Ja wysiadam. Mój betonowy rozum nie ogarnia jak można wybrzydzać w sytuacji innej niż kiedy się posiada worek pieniędzy i w salonie się klei swoje wypas auto od zera, oraz kiedy tłumaczenia nie dochodzą.

Ten sam objaw mam kiedy słyszę dyskusje o motoryzacji np w firmie, kiedy jeden z drugim opowiadają klasyczne urban legends, jak to Mercedes niby zbankrutował przez W123/W124, gaz dalej niszczy i zabija KAŻDY silnik, Diesle są nieśmiertelne, a koła dwumasowe i części regenerowane to podróby, i lepiej nowe, najlepiej z ASO.

Wtedy biorę kubek w ręce, przykładam do ust, biorę łyka i z uśmiechem mówię „yhm, yhm” i idę dalej.

 

Opublikowano
Umieszczono w kategoriach: Wpisy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *