Ocena auta, kiedy spędzasz w nim więcej niż 10 minut dziennie, może sprowadzić się do porównania niemalże równie prostego jak opis koloru:
- fajny
- gówniany
- pedalski zostaje z automatu zaklasyfikowany jako gówniany dlatego wbrew dowcipowi, do wyboru są dwa, nie trzy.
A co jeśli lubujemy się w tematyce moto? Albo co gorsza jesteśmy zmuszeni do jazdy jakimś klamorem, wbrew naszej woli, np w delegacji, w zastępstwie. No jakby nie patrzeć, nawet jakby człowiek nie chciał, nagle z przymusu dostrzega coraz więcej rzeczy. Czasem dobrych, czasem mniej.
I tak zaczyna się historia wewnętrznej walki o to jak jednym słowem określić pojazd. Fajny? Zły? Szybki? Ładny?
Chciałbym spisać kilka takich rzeczy które wpływają na werdykt. Podzielę je na bloki tematyczne. Boje się że gdybym to wszystko spisał w jednym miejscu w jednym czasie, wyjdzie z tego z 10 ekranów pisanych czystym tekstem. A że 80% czytających tutaj zagląda z urządzeń mobilnych, będę wyrozumiały.
Kącik klasyczny [su_tooltip style=”blue” position=”north” shadow=”yes” rounded=”yes” size=”4″ title=”’Also Known As'” content=”lub 'znany także jako'”]aka[/su_tooltip] retro.
Czyli parametry podane w sposób suchy niczym w telewizji w latach dziewięćdziesiątych, ale dalej dający pewien poziom świadomości i satysfakcji dla właściciela.
Szeroko pojęta dynamika. Przyspieszenie do 100 podczas pałowania do odcięcia to standard, ale swojego czasu innym alternatywnym wyznacznikiem elastyczności były czasy rozpędzania 60-100 na IV biegu oraz 80-120 na V biegu. Ostatecznie miło jest kiedy można utrzymać najwyższy bieg np podczas wjazdu na górę Św. Anny w ciągu A4 Katowice-Wrocław.
Widoczność, rozmiar okien, rozmiar słupków. Co nam po cudownym aucie jak je skasujemy o rowerzystę albo pójdziemy pierdzieć w pasiak za rozjechanego pieszego którego nie dostrzegliśmy a przecież „On ma pierwszeństwo!!!111oneone„.
Praca hamulca. Ile razy wsiadaliście do nowego auta i kończyło się to dwojako: skasowany nos o kierownicę albo stres i ból nogi bo hamulec działa ale dopiero od połowy głębokości. Czy opór jest liniowy i pedał idzie jednorodnie w podłogę czy wraz ze wzrostem siły hamowania jest coraz twardszy? Czy ABS szaleje od pierwszego kamyka, a może jednak pozwala hamować skutecznie z delikatnym uślizgiem?
Praca skrzyni biegów. Oczywistość? No najwyraźniej nawet w nowych autach nie zawsze. Fiacik wcale nie miał dużo latek i kilometrów na karku a skrzynia bardzo szybko przestała wskakiwać samodzielnie po popchnięciu drążka paluchem. Bliżej jej to przestawiania szpadlem w górze piachu. Czasem wbijanie wstecznego jest proste i intuicyjne a czasem trzeba walczyć jak o życie (pozdrawiam Panią Bebokową która przy każdym cofaniu betą wiesza się na drążku).
Kącik [su_tooltip style=”blue” position=”north” shadow=”yes” rounded=”yes” size=”4″ title=”Kujon” content=”to kujon, co poradzisz”]nerda[/su_tooltip].
Masa rzeczywista vs kłamstwa w papierach. Mogę podać na przykładzie forda że 1550kg z kwitów ma się nijak do tego co pokazuje waga złomnicowa. Po nowych dyrektywach unijnych już takie wały nie przejdą. Ale wszystko co teraz jeździ prawie zawsze jest przekłamane. A mnie interesuje o ile.
Stopień sprężania. Na swój sposób jest to miara zaawansowania silnika. Jak wolnossący benzyniak ma kompresje w okolicach 9.5 to nie zapowiada się nic ciekawego. Nawet stara Babcia M60B30 miała 10,5:1
Ciśnienie ładowania. Typ turbo, VTG czy nie? Jasne że nie interesuje to śmiertelnika, ale to nie do nich kieruje ten tekst.
Wszelakie dane analizy matematyczno-statystycznej. Moc do masy. Moc z litra. Maksymalne prędkości na biegach, jaką prędkość obrotową ma silnik przy jeździe autostradowej.
Średnica i typ tarcz z przodu, typ hamulca z tylu. Z jednej strony rozmiar to nie wszystko, tak się kłamie. Ale kiedy zaczyna się robić ciepło (dosłownie i w przenośni) zestaw tarcz z tyłu choć droższy, jest skuteczniejszy.
Czy istnieje rozpędzanie na pół-sprzęgle bez dodawania gazu? Składa się na to kilka gwiazdek, czy silnik jest żwawy w utrzymywaniu obrotów, samo sprzęgło, gdzie zaczyna łapać, jak jest zużyte. Ale są pewne tendencje, podobnie jak z hamulcem. We fiaciku co by nie robić, sprzęgło łapie od samego dołu. Ford znowu wykrywa podniesienie pedału zanim fizycznie zacznie działać na tarczę i podnosi obroty do 1100-1200 aż nie puści się pedału całkowicie. Dość fajna i wygodna opcja. Czy podobnie wygląda możliwość jazdy w korku na 2-gim albo 3-im biegu bez konieczności dodawania gazu. W czasie wyjazdu ze strefy ekonomicznej o złej godzinie, jest to funkcjonalność niemal równie pomocna jak klima latem czy zimówki zimą.
Kłamstewka mniejsze i większe. Temat jest o tyle ciekawy że w każdym samochodzie bywa z tym różnie. Każdy ma jakieś swoje niedopowiedzenia. Ford np jedzie bardzo fajnie, bardzo sprawnie, nawet wtedy kiedy wciskamy przyspieszacz tylko do głębokości 30-50%. Robi to wrażenie z cyklu „Ale ciągnie!„. No… do momentu kiedy faktycznie nie chcielibyśmy wykorzystać pozostałej mocy. I nagle okazuje się że reszta pedału to tylko hałas a ten przez to że sterowany jest Fire By Wire, gniecie silnik za nas. W Megane II od Ojca (i chyba ogólnie w Renówkach) kojarzę że na autostradzie trzeba docisnąć pedał mocniej, żeby dojść do reszty przepustnicy. Uczucie podobne jak przy kick-down w automacie, kiedy czuje się że coś stopa przepchnęła, jakiś czujnik stawił opór.
Resztę zostawię na inny raz.