.. to co by to miało być?
Jakiś czas temu na pewnym forum założyłem topic z dwoma pytaniami.
Pierwsze było bardzo proste:
Masz miliony, nie ogranicza Cię nic. Kupujesz co
chcesz, jedziesz tym pojeździć gdzie chcesz (bo Cię stać!). Czysta
przyjemność i kaprys.
Drugie wymagało pewnego poukładania sobie co kto lubi, ale i tak zostawiało całkiem fajne pole do popisu:
Możesz dostać kilka maszyn wraz z ubezpieczeniem na 10 lat. Czyli płacisz tylko za paliwo i teoretycznie ogólne utrzymanie.
W drugim pytaniu można jeszcze doprecyzować że teoretycznie nasze zarobki się nie zmieniają, albo przynajmniej nie tak żeby np było nas stać na zmianę opon w Veyronie 🙂
Pierwszą część opowiedziałem jakiś czas temu w jednym z postów. Generalnie bez problemu wybrał bym jakąś piątkę którą bym się zadowolił.
Drugie pytanie nie jest takie proste i oczywiste, przynajmniej dla mnie.
Takie pytanie zrodziło się w mojej głowie kiedy dostałem kilka groszy bonusu za ukończenie studiów. Jesteśmy wtedy w sytuacji kiedy nie zmienia się specjalne nasz status. Przychód z miesiąca na miesiąc się nie potroił, ale możemy sobie coś kupić, coś wybrać. A ponieważ w Polsce samo posiadanie również kosztuje obowiązkowe opłaty, dopisałem paragraf o darmowym OC do takiego wynalazku.
Sprawia to że możemy spełnić nasze kaprysy na coś fajnego, ale jednocześnie sprowadza nas to w pewnym stopniu na ziemię w kwestii spalania czy funkcjonalności takiego wynalazku. Trochę wpadłem na ten pomysł podczas wszelakich luźnych dywagacji na temat super samochodów, kiedy padają argumenty w stylu:
Po co ci to?
Gdzie będziesz tym jeździł?
Wtedy zagaduję właśnie o mniej więcej taką liste, co byś sobie kupił.
Moja piątka to:
#1 – Caterham R500, Ariel Atom lub MONO
Przecież 2l nie pali dużo a takie coś to fajna sprawa! Już wspominałem o tym.
W serii (i z gazem… w końcu mam sam go zalewać!) co by w miarę nie drogo jeździć. W pełni funkcjonalne auto któremu nic nie brak. I tak leje w V8 więc nie spodziewał bym się dużo większego spalania 😉
Też z gazem! Co by fest tanio jechać gdziekolwiek a przy tym nie wlec się i żeby całość sprawiała frajdę! (ostatecznie może być inny mini-hot-hatch, jak Clio RS2000).
Tak żeby sobie fajnie i wygodnie wozić dupę imprezowozem, ewentualnie jechać gdzieś z rowerami na trip. Trochę z sentymentu bo spędziłem w takim 3 lata i parę setek tysięcy kilometrów. Trochę z samej radochy z jazdy. A trochę z niezawodności, bo wbrew ogólnym opiniom, wcale nie był awaryjny!
Ech…całkowicie (ale ze stockowym silnikiem!) zgodzić mogę się wyłącznie z punktem #4 🙂 i do pewnego stopnia z #1; do pewnego, bo…'sory, taki klimat'. Niby na Wyspach jest/kupowany jest największy odsetek kabrioletów, ale ja nie jestem aż tak ekscentryczny. Jeśli nie istnieje kryterium 'TYLKO NOWE', to tak wyglądają moje typy:
– coś konkretnego 4×4, np. Samurai, albo W463 z pierwszego wypustu – z ropniakiem pod maską i automatem. albo LR SIII StageOne z ogrzewaniem 🙂
– coś szybkiego, ale niebanalnego, np. Clio V6, ŻADNEGO GAZU!
– coś vanowatego, ale też niepospolitego, np. najmniejszy Master, Twój #4, Dodge RamVan/Chevy Express/Ford E-150 w ropie, a nawet T4 w wersji militarnej 🙂
Fajna lista 😀 To właśnie pokazuje kto o czym marzy w pierwszej kolejności! Bo właśnie sobie uświadomiłem że terenówka to boska sprawa, ale jak widać nie zagościła u mnie w pierwszej piątce, bo "nikt mi o tym nie przypomniał". Jednak "Panie władzo. Bo ja lubię zapierdalać" jest u mnie pierwsze w głowie.
A gaz, tak jak wspomniałem, jest tylko po to by tymi maszynami robić jak najwięcej kilometrów. Bo auto mimo że piękne, to jednak najfajniejsze jest jak zapierdziela! 😀
Właśnie przez to "nikt mi nie przypomniał" nie podejmuje się wymienienia swojej listy 🙂 uświadomiłem sobie że to nie takie proste podać jakie auto chciałbyś dostać pod choinkę.
Ha! Posiadam R6 i aż mi się zrobiło miło, że ktoś takiej pożąda 😛
No i moja lista.Kurde, ciężko tak sprecyzować…
#1 BMW E92. Koniecznie biała. Koniecznie z czarnym dachem i na czarnych 20". Koniecznie z wnętrzem w kolorze innym niż czerwony lub brązowy. Niekoniecznie M bo na wachę wyrobić będzie ciężko, ale za 335i bym się nie obraziła. Żadnym plebejskich X-drive'ów, klasyczny RWD!
#2 Kawasaki Z1000. Dwa lata temu zmieniając motocykl uparłam się na sporta i teraz chyba trochę żałuję. Kocham tego bajka za charakterystykę pracy silnika bo jest małym nakurwiaczem, ale pozycja za kierownicą, kiepska zwrotność i mały promień skrętu zaczynają mnie drażnić. Dlatego marzeniem jest równie mocny naked. Zetor byłby w sam raz 🙂
#3 Yamaha YZF 250, aby powrócić do czasów małolata. To crossy nauczyły mnie wszystkiego co potrafię na motocyklu i nigdy nie zapomnę tej frajdy z taplania się w błocie na pełnym ogniu. Moja YZ'ka niestety poszła na sprzedaż na rzecz R6 🙁
#4 Punkt trochę niestandardowy. Posiadam w garażu VW Typ 3 z '63 roku. Tata go kupił 20 lat temu i tak jest w rodzinie tyle lat. Niestety wiek robi swoje i jest w mocno opłakanym stanie 🙁 Dwa lata temu rozpoczęłam prace renowacyjne, ale brak dużego zastrzyku $$ nie pozwala mi ruszyć dalej z robotą. Może da się trochę nagiąć regulamin "moto-zachcianek", że zamiast super fury chciałabym odpicować swoją?
#5 Troję tak jak w pkt. 4. Mam Golfa mk1 uratowanego od złomu. Nie miałam na niego pomysłu, więc wymyśliłam mocno poroniony plan, aby zrobić z niego RWD. Prace trwają, ale docelowo moim marzeniem jest nie obdrapany driftowóz, tylko piękne, wybłyszczone, oklatkowane mocne auto. Taki sleeper :>
Chyba nie jest źle 🙂 Dwa z moich marzeń posiadam, choć może nie są w takim stanie jak bym chciała. Jedno z marzeń posiadałam "w młodości" (zabrzmiało jak bym była grzybem…). jedno marzenie jest tylko kwestią czasu, co wyniknie ze zmiany motocykla. A E92? Cóż, na razie pozostaje tylko marzeniem 🙂
Lista realna i jak najbardzej pasujaca 🙂 oby vw udalo sie odbudowac!