Od paru miesięcy mam na fordzie zamontowane tarcze Brembo (zwykłe gładkie, żadna rajdowa wariacja) oraz zielone klocki EBC. Ładne to to było. TUTAJ to zakładałem. Jest coś fajnego w takim dobrze wykonanym i ładnie obrobionym metalu że gymba się cieszy. A głowica R6 to czyste porno! Ale, ja nie miałem o tym…
Mija trochę czasu, trochę kilometrów. Po drodze z powodów logistycznych pojawiła się na tarczach odrobina rdzy bo auto stało praktycznie 3 tygodnie przysypane śniegiem (zmiana szyby, skakanie między województwami… nie pytajcie). W chwilę prawie wszystko się rozjeździło, hamulce działają bez absolutnie żadnego zarzutu. Został 1cm pasek na zewnętrznej części który ma inną fakturę niż środek, ale pewnie „to zejdzie” wraz z zużyciem zestawu.
W wolnej chwili zacząłem sobie czytać co tam ludzie mają do powiedzenia, albo w sumie do napisania, o swoich doświadczeniach z tymi czy innymi zestawami.
No i potwierdza się to co myślałem. Albo ja jeżdżę jakoś dziwnie, albo to ludzie nie potrafią jeździć. W konsekwencji do opinii z sieci, trzeba podejść tak jak kiedyś do szukania opon: z własnym mózgiem i analizą! O tym opowiem przy innej okazji.
Opinie niektórych ścigaczy z forumowych zakamarków:
EBC to dziadostwo, nie hamuje. Nie warte ceny. Nie ma różnicy. Tarcze frezowane i wiercone to padaka! Padają po ostrzejszym hamowaniu. Tarcze nie mają prawie znaczenia jeśli nie są super drogie. Szkoda przepłacać za drogie a nie typowo sportowe. Lans albo działanie. Kałuże zabijają tarcze. Generalnie te sportowe miękkie klocki stykają na 5-10 tyś km, te „twarde” niszczą tarcze zostawiając w nich rowki i wymienia się tarcze razem z klockami.
Fakty z mojej floty:
Mam srebrnego klocka który waży na pusto 1800kg. Ze mną to już 1900. Trochę gratów na pusto. Znacznie więcej kiedy jadę z kimś albo na robotę. Efektem jest że średnio Ford ma masę dwóch ton +-50kg. Objawia się to w spalaniu i „dynamice” takiego zestawu który wyraźnie daje znać przy hamowaniu albo ruszaniu na półsprzęgle, że nie jest to lekka, duża i pusta beza.
Zrobiłem jedną wymianę tarcz przy przebiegu 120k km. Na jednej tarczy z pierwszego montażu zużyłem 3 zestawy klocków (FoMoCo z pierwszego montażu, 2x Motorcraft). Było to spoko, ale np. w górach po drugim hamowaniu do jakiejś serpentyny już pedał był miękki i na trzeci winkiel trzeba było podjechac wolniej. A przy końcu życia tarcz, nawet pod koniec jednego hamowania, zmniejszona objętość wytartej tarczy już powodowała mięknięcie pedała pod koniec zwalniania. Teraz zamontowałem te Brembo i EBC Green Stuff. Jeździ to pół roku, nawinęło już około 30k km. Zużycie jest śladowe. Tarcze nie mają najmniejszego rantu, klocki i ich materiał cierny dalej są wyraźnie widoczne między szprychami felgi. Całość bym opisał jako dokładnie to czego oczekiwałem, czyli: tarcza nie pofalowała się od nawet kilkukrotnego ostrego hamowania w małym odstępie między sobą, klocki nie zamieniają się w plastelinę i nie powodują że przy drugim hamowaniu już nie wiadomo co robić. Jest równomiernie i podobnie przez kilka kolejnych ostrych zatrzymań. Siła hamowania się nie poprawiła, ona teraz po prostu nie ucieka wraz z kolejnymi próbami hamowania i nie kończy się pogiętą tarczą.
Co do E39 „518i” która ma podobne parametry masowe i średnice tarcz, zamontowałem dla lansu i bounce-u, ale głownie z ciekawości, cały zestaw z Mikody. Nawiercany, przewiercany. TU się o tym rozpisałem. Do tego EBC Black Stuff, czyli zwykle drogowe zamienniki ze sklepu EBC (kupione przy okazji klocków do Forda). Fakt że przez remont, od listopada do kwietnia stała w warsztacie. Ale wcześniej dała radę zrobić „parę” tysięcy kilometrów. Po odebraniu jej dociera się już kolejne siedem. Więc lekko ma zrobione 15k km. No i nie uwierzycie. Śladów zużycia nie ma. Była nie jedna i nie dwie okazje żeby sprawdzić skuteczność zestawu przy hamowaniu na autostradzie, kilka razy pod rząd. Nie pogięły się od jazdy w deszczu, czy w jakichś innych wyimaginowanych sytuacjach. Nie ma pęknięć, nie ma wypadających kawałków, nie zużywa nadmiernie przeciętnego niesportowego klocka.
Moja opinia:
Nie dostają, nie ma tego, czego może oczekują czarodzieje w sieci. Może myślą że przy tej samej powierzchni, średnicy hamulców ale innej marce klocków i tarcz, wszystko zacznie działać o niebo lepiej a na końcu będzie działać przez milion lat i kilometrów? Najlepiej żeby to się „poprawiło” na zwykłym jednotłoczkowym zacisku który pewnie regeneracje i wymianę gumek to zna tylko z filmów Profesora Chrissa.
Jak najbardziej, cena i dobór odpowiednich materiałów i miks producentów, przekłada się na „lepiej”. Tylko wyrażone to jest nie w skróconych metrach hamowania od pierwszego dotknięcia pedału hamulca, tylko w ilości takich zatrzymań, które można zrobić z tą samą albo podobną skutecznością, dodatkowo bez pofalowania tarcz, czy zeszklenia klocków.
Najciekawsze dla mnie są przypadki w których czytam że ludzie zmieniają zestawy co 5-10-15 k km. Przecież to jakaś paranoja! I mówimy tutaj albo o lekkich E46, albo takich samych busikach jak ja. Czytam na forum forda, ablo słucham w salonie na serwisie (kiedy jeszcze tam zaglądałem) jak często ludzie zmieniają tarcze i klocki i okazuje się że jest to minimum 2x tak często. A przecież Ford nie robi na przerzutach między Polską a Holandią. Jeździ po mieście, autostradzie, górach i pomorzu.
Moja beta też nie ma lekkiego życia, ale nawet na tarczach i klockach z którymi ją kupiłem, zrobiłem 40k km zanim zostały zmienione. No to kurde, ludzie, nauczcie się jeździć! Bo nie uwierzę że większość posiadaczy 320i, Alfy 156 albo Transitów jest posiadaczami licencji rajdowej i hopla torowego, w konsekwencji czego zaciera hamulce w 5 albo 10k km ciągłej jazdy po torze.